Ciepło, cieplej, gorąco! – Sanya

Na przełomie lutego i marca zmarznięty i zmęczony pogodą w Wuhan postanowiłem poczuć się jak ptak i polecieć na południe. Wybraliśmy z Zen miasto Sanya na południu Chin na wyspie Hainan, ze względu na piękną pogodę (25-30 stopni C), obecność morza i plaż.

[slickr-flickr tag=”sanya_tickets”]

Po przylocie czas na pierwszy posiłek! Tradycyjny makaron ryżowy z „czymś”, czyli warzywa, orzeszki ziemne, zioła, grzyby i odrobina mięsa. W mojej misce znalazłem również coś, co smakowało i wyglądem przypominało ogórki kiszone, więc zupa smakowała jak ogórkowa :) Ciekawostka: żeby handlarz nie musiał myć misek, co jest stratą czasu i może być problematyczne z powodu braku bieżącej wody, często na ulicznych straganach dostaje się właśnie miskę owiniętą foliową torebką. Sprytne?

[slickr-flickr tag=”sanya_first-meal”]
Czytaj dalej

Wyniki pierwszej Ligi Wbaduk dla najlepszych europejczyków

Na początku tego roku WBaduk zorganizowała ligę dla ośmiu najlepszych graczy z Europy (wg ranking na dzień 5 stycznia). Liga była rozgrywana w systemie każdy-z-każdym. Do grona najlepszych dostali się: Hui Fan, Ilya Shikshin, Catalin Taranu, Alexander Dinerchtein, Antti Tormanen, Pavol Lisy, Artem Kachanovski oraz Csaba Mero.

Liga została już zakończona i na stronie WBaduk można zobaczyć wyniki oraz zapisy wszystkich gier.

Trzeba przyznać, że wyniki trochę mnie zaskoczyły, szczególnie wybitnie słaby występ Anttiego Tormanena, który jest (był?) przecież inseiem w Japonii. Wynik Catalina można tłumaczyć tym, że od pewnego czasu skupia się on nauczaniu i rodzinie, więc nie jest w formie. Występ Csaby Mero również zaskakuje, bo spodziewałbym się po nim choćby jednej wygranej. Ligę wygrał Ilya Shikshin, który wraz z Pavolem Lisym wyprzedził Fana Hui oraz Alexandra Dinerchteina. Szkoda, że nie mieliśmy okazji zobaczyć Mateusza Surmy w akcji :(

Dlaczego Chińczycy szybko budują drogi?

Wiele razy w Polsce można usłyszeć przekleństwa skierowane do naszych drogowców o blokowaniu pasów dróg w krytycznych okresach jak wakacje czy ferie. Pewnie łatwiej byłoby przełknąć te utrudnienia gdyby było widać pracujących robotników, ale najczęściej widać jedynie pachołki czy barierki na całym pasie i niczym nie uzasadnione ograniczenia. I tu można zdecydowanie brać przykład z chińskich konfratrów, którzy wcale nie potrzebują blokować żadnego pasa ruchu.

Ot panowie usuwają część nawierzchni, którą kilka dni temu ich poprzednicy dopiero co położyli. I jak widać mogą to robić gdy po tej samej ulicy chodzą piesi, jeżdżą rowery, skutery a nawet samochody. Chiny!

[slickr-flickr tag=”weirdstuffconstructionworker”]

Chiński Nowy Rok

W tym roku pytanie „to kiedy robimy sylwestra?” nabrało nagle sensu, gdy świętowałem Nowy Rok dwukrotnie w ciągu miesiąca. Chiński Nowy Rok, albo Festiwal Wiosny, jest największym chińskim świętem (ruchomym) i obchodzony jest między końcem stycznia a końcem lutego. Nie będę tu Was zanudzał szczegółami, jak ktoś chce poczytać więcej, to może zajrzeć na wiki.

W tym roku Nowy Rok wypadł 31 stycznia i rozpoczął się Rok Konia. Jak to wygląda „od środka”? We wszystkich sklepach pojawiają się ozdoby, najczęściej z motywem konia, wszędobylskie lampiony, wiszące cusie i światełka. Słowem: festyn, ale jak wszystko egzotyczne – ma swój urok.

Czytaj dalej

Jak starsi biją młodszych

Dziś wybraliśmy się ponownie z Vadimem do parku rozwiązywać problemy i wystawić nasze blade twarze na jesienne słońce. Vadim wybrał się na spacer po parku ze swoim aparatem, a ja usiadłem i rozwiązywałem problemu. Po jakimś czasie dosiadł się do mnie chińczyk i zaczął proponować swoje rozwiązania problemów. Nie wiem jak silny był, ale jego umiejętność czytania pewno nie przekraczała 10 kyu. Po jakimś czasie jednak dołączył do nich jeszcze jeden mężczyzna i ten był zdecydowanie silniejszy. Zaproponował grę i… skopał mi tyłek. Miałem tylko planszę 13×13 i 9×9 na odwrocie, więc graliśmy na „trzynastce”. Po mojej porażce wrócił Vadim i zagrał dwukrotnie z chińczykiem, również przegrał. Ciężko ocenić jak silny był nasz przeciwnik, ale prawdopodobnie około chińskie 5 dan.

[slickr-flickr tag=”HongshanPark5Dan”]
Czytaj dalej

Uwięzieni przez Żółtego Żurawia

W tym tygodniu do naszego wesołego towarzystwa dołączył Vadim, gracz z Rosji. Odebraliśmy go z lotniska w sobotę i po krótkim lunchu od razu zabraliśmy go z Roelem na wycieczkę po mieście, ponieważ przyjechał odwiedzić mnie kolega z Szanghaju. Miałem okazję poznać Xie dwa lata temu, kiedy podróżował po Europie i odwiedzał Polskę. Zatrzymał się wtedy u mnie na kilka tygodni i byliśmy od tego czasu w kontakcie. Vadim jest autorem większości zdjęć z tego posta i pewnie będzie autorem większości z kolejnych – ma przyzwoity aparat i większą wiedzę. Niestety sam nie lubi być fotografowany :(

Xie chciał zobaczyć główną atrakcję Wuhan, czyli Wieżę Żółtego Żurawia. Ponieważ nikt z nas wcześniej tam nie był chętnie się wybraliśmy i po długim spacerze (za każdym razem gdy pytaliśmy o drogę przechodnie mówili, że jeszcze 10 minut) dotarliśmy na miejsce. Niestety było już dość późno i mieliśmy tylko godzinę na zwiedzanie, więc kupiliśmy bilety (80 Yuanów, baardzo drogo). Nie ma sensu opisywać tego co widzieliśmy, poniżej możecie zobaczyć zdjęcia.

Czytaj dalej

Trening w Chinach

Od mojego przyjazdu do Chin minęło już prawie 3 tygodnie i trening zaczął sie już na dobre. Wiem, że część osób jest ciekawa jak on wygląda, więc postaram się opisać. Tygodniowy plan przedstawia się następująco:
– w poniedziałki mamy dzień wolny, możemy pozwiedzać miasto i zajmować się swoimi planami
– od wtorku do piątku jest dzień trening. W trakcie dnia mamy za zadanie rozwiązywać tsumego i tesuji oraz studiować joseki. Mamy również jedną grę z nauczycielem (na 3 handicapach), gramy z zegarem 1h + 1x30s BY i potem komentarz do gry. Całość trwa ok. 1.5-2 godzin, czasem dłużej.
Trening może wydawać się mało intensywny, ale część problemów, które dostajemy do rozwiązania są dość trudne i trzeba znajdować niespodziewane (dla mnie) ruchy. W grze na pewno bym o nich nie pomyślał.
– w sobotę i niedzielę jeździmy do szkoły gdzie pierwszą godzinę spędzamy nad nauką joseki (taisha, small avalanche, large avalanche), potem gramy grę z ustalonym otwarciem w oparciu o te joseki a potem gramy jeszcze kilka gier „normalnych”, czyli bez żadnych kamieni na początku. Każda gra rozegrana w szkole jest komentowana przez nauczyciela.
Czytaj dalej

Przelot

Sprawa samej podróży do Chin jest w zasadzie prosta, ale jeśli ktoś nie podróżował do tej pory do Azji (tak jak ja) może mieć wątpliwości. W zasadzie nie ma się czego obawiać. Na starcie na Okęciu w Warszawie mieliśmy około godzinne opóźnienie w boardingu, na szczęście wiatr był sprzyjający i lot był szybszy niż zakładano. Udało mi się podróżować nowym dreamlinerem LOTu i było całkiem przyjemnie. Jedzenie spoko, panel z rozrywkami przed siedzeniem też się sprawdził, spanie w fotelu standardowo niewygodne. Co interesujące, ponieważ zmieniałem linie lotnicze między lotami w Pekinie musiałem odebrać bagaż i pojechać na inny terminal na odprawę dla lotów krajowych. Bez obaw, terminale są blisko siebie i cały czas kursują małe automatyczne pociągi zabierające pasażerów. Wszędzie są angielskie oznaczenia, a spikerki ogłaszające loty mają zdecydowanie lepszy angielski niż obsługa na Okęciu.

Czytaj dalej