Na przełomie lutego i marca zmarznięty i zmęczony pogodą w Wuhan postanowiłem poczuć się jak ptak i polecieć na południe. Wybraliśmy z Zen miasto Sanya na południu Chin na wyspie Hainan, ze względu na piękną pogodę (25-30 stopni C), obecność morza i plaż.
[slickr-flickr tag=”sanya_tickets”]
Po przylocie czas na pierwszy posiłek! Tradycyjny makaron ryżowy z „czymś”, czyli warzywa, orzeszki ziemne, zioła, grzyby i odrobina mięsa. W mojej misce znalazłem również coś, co smakowało i wyglądem przypominało ogórki kiszone, więc zupa smakowała jak ogórkowa Ciekawostka: żeby handlarz nie musiał myć misek, co jest stratą czasu i może być problematyczne z powodu braku bieżącej wody, często na ulicznych straganach dostaje się właśnie miskę owiniętą foliową torebką. Sprytne?
[slickr-flickr tag=”sanya_first-meal”]
Czytaj dalej