W tym roku pytanie „to kiedy robimy sylwestra?” nabrało nagle sensu, gdy świętowałem Nowy Rok dwukrotnie w ciągu miesiąca. Chiński Nowy Rok, albo Festiwal Wiosny, jest największym chińskim świętem (ruchomym) i obchodzony jest między końcem stycznia a końcem lutego. Nie będę tu Was zanudzał szczegółami, jak ktoś chce poczytać więcej, to może zajrzeć na wiki.
W tym roku Nowy Rok wypadł 31 stycznia i rozpoczął się Rok Konia. Jak to wygląda „od środka”? We wszystkich sklepach pojawiają się ozdoby, najczęściej z motywem konia, wszędobylskie lampiony, wiszące cusie i światełka. Słowem: festyn, ale jak wszystko egzotyczne – ma swój urok.
Festiwal Wiosny to przede wszystkim czas spotkań z rodziną i przyjaciółmi i to nie spotkań przez 2-3 dni jak podczas naszych Świąt Bożego Narodzenia, ale raczej 2-3 tygodnie. Spotkania zaczynają się ok. tydzień przed Nowym Rokiem i trwają nawet do dwóch tygodni po. Osobiście miałem okazję uczestniczyć w kilku takich i są to zawsze duuuuże zebrania rodzinne (ok. 30 osób) i czas upływa głównie na jedzeniu, piciu chińskiego białego wina i paleniu.
W wigilię Nowego Roku odwiedziło nas tylko kilka osób, ale grali w karty do późna w nocy i oglądali galę noworoczną w telewizji. Gala była piękna, mimo że nic nie rozumiałem. Trochę śmiesznie z naszej perspektywy są poubierane ich gwiazdy, szczególnie mężczyźni. Ich styliści są chyba zakochani w Princie i Davidzie Bowie z lat 70-80 oraz w smokingach z Głupiego i Głupszego. No i chiński rap… Może nie przepadam za amerykańskim rapem, ale facet rapujący głosem jakby go kolega zbyt często dotykał to jednak nie jest to. Może taka tonacja sprawdza tylko w rzewnych balladach, a może to moje uprzedzenia oparte na tym, do czego jestem przyzwyczajony. Kobiety ubrane są kolorowo, często w bajkowe i dziecinne stroje księżniczek, ale mimo wszystko wyglądają pięknie i do tego łatwiej mi się przekonać.
Następnego dnia mieliśmy wspólny obiad z rodziną i przyjaciółmi, pojawiło się mnóstwo osób. Przy stole panują tu zwyczaje inne niż u nas. Przede wszystkim zawsze zaczyna się od osób najstarszych, płeć nie ma żadnego znaczenia. Na przykład u nas w domu, gdy podano kaczkę po pekińsku młoda dziewczyna o wdzięcznym imieniu Anita, przygotowała po kawałku dla starszych osób, a dopiero potem reszta osób się poczęstowała. Wyjątkiem może być tylko lǎowài, czyli np. ja, bo ja mogłem sobie zrobić również zawijaną kaczkę w trakcie, gdy Anita przygotowywała jedzenie dla innych.
W internecie przeczytałem o różnych dziwnych zwyczajach, jakie są kultywowane podczas obchodów, o większości nie słyszałem, ale to pewnie kwestia różnych regionów Chin. Z ciekawostek: u nas w mieszkaniu przed wspólnym posiłkiem przygotowano ołtarzyk ze zdjęciem zmarłej w tamtym roku mamy mojej gospodyni. Na ołtarzyku są kwiaty i owoce, oraz elektryczna imitacja świeczek i kadzidełek. Część z gości trzykrotnie oddawała ukłon w stronę zmarłej.
Podczas obiadu wszyscy się do mnie uśmiechali i robili mi lub ze mną zdjęcia. Było miło, oczywiście „wujkowie” wypili ze mną białe chińskie wino i zapalili. Jeśli chodzi o chińskie wino – może i to wino, ale jest mocniejsze od wódki (38% – 54%), pite jest ciepłe i zazwyczaj zakąszane ostrym jedzeniem lub gorącą zupą. Trochę pali przełyk, ale słowiańska tradycja zobowiązuje 😉 Ponieważ picie i palenie jest tu nierozłączne chińscy mężczyźni palą tu niesamowite ilości papierosów przy stole. Wino pite jest również praktycznie jedynie przez mężczyzn, choć oczywiście nie zawsze. Nie widziałem nigdy, aby żadna kobieta zwracała uwagę mężowi, że pali przy stole, a nie są to kobiety, które boją się odezwać przy mężu 😉
W trakcie takich spotkań nikt nie używa eleganckiej zastawy, nie ma wymyślnych półmisków, sosjerek i czego tam jeszcze można wymyślić. Każdy dostaje plastikową miskę, kubek i jednorazowe pałeczki i tyle. Podczas jedzenia normalnym jest odkładanie ości, kości, czy czegokolwiek nie chcemy jeść po prostu na stół (jeśli nie ma obrusu). Zasada obowiązuje również w restauracjach. Jeśli jadłodajnia jest podlejsza to można również zrzucać na podłogę i jest to jak najbardziej w porządku.
Ciekawostka dotycząca ping ponga: wiadomo, że Chińczycy są potęgą w tenisie stołowym i oczywiście jedno z pytań przy stole było czy gram. Gdy się dowiedzieli, że nie gram zapytali czy znam Grubbę. Oczywiście rozmowa nie szła tak gładko, ja po chińsku prawie wcale nie rozumiem, mandaryński i wuhański różnią się wymową (jakby bez tego nie było trudno), a do tego wymówienie przez Chińczyków nazwiska Grubba jest trudne. Na szczęście Anita uczyła się angielskiego w szkole i była na tyle uprzejma, żeby tłumaczyć. Bardzo zaskakujące było dla mnie usłyszeć od Chińczyków, że Andrzej Grubba był świetny i że go tam pamiętają. Ja osobiście o nim nic nie wiedziałem, ale od czego jest internet i smartphony. Podjąłem temat i zapytałem o naszą młodą gwiazdę Natalię Partykę (a co, z Sochaczewa). I okazało się, że również znają i cenią. Byłem naprawdę pod wrażeniem.
Po obiedzie część rodziny wyszła, a część została prawdopodobnie grać w karty i mahjonga – są to dwa bardzo popularne sposoby spędzania czasu w Chinach. I proszę nie mylić mahjonga z grą komputerową, w której naszym celem jest znalezienie par takich samych kafelków Młodsza część rodziny, w tym i ja, wybrała się na miasto. Próbowaliśmy obejrzeć film w kinie, ale wszystkie były oblężone, więc najpierw zagraliśmy w bilard, potem zjedliśmy obiad w restauracji i dopiero poszliśmy do kina. W kinie było ciekawie, bo moi towarzysze chcieli obejrzeć film nakręcony na podstawie programu telewizyjnego w którym ojcowie ze swoimi dziećmi mieszkają w małych chatkach i rywalizują w zadaniach skupionych na ochronie przyrody. Całość dzieje się w zoo na otwartym terenie, czyli między dzieciakami biegają żyrafy, a jednym z zadań było przygotować legowisko dla małej pandy czy nakarmić malutkie tygrysy i pumy śnieżne. Program ma charakter edukacyjny, ponieważ w Chinach ojcowie rzadko opiekują się swoimi pociechami i taka forma programu, w której dzieci wraz z ojcami przygotowują wspólne posiłki (nawet zagniatają ciasto na pierogi) i śpią w jednym łóżku, ma zachęcić tatusiów do poświęcania dzieciom więcej czasu. No i ważna sprawa, tak były napisy. Po chińsku.
I tak upłynął mi Nowy Rok Chiński. Ah, i byłbym zapomniał – praktycznie nie było sztucznych ogni, ponieważ są w tym roku zabronione. Jest za duże zanieczyszczenie powietrza i zagrożenie pożarowe, więc były tylko symboliczne