Na jednym z pięter w Tian Yuan Tower znajduje się galeria gosu. Niech zdjęcia mówią za siebie.
[slickr-flickr tag=”gosu”]
Na jednym z pięter w Tian Yuan Tower znajduje się galeria gosu. Niech zdjęcia mówią za siebie.
[slickr-flickr tag=”gosu”]
Kilka tygodni temu dostaliśmy zaproszenie od Guo Juan 5p na turniej do Hang Zhou. Turniej ten przyciąga silnych zawodników z całej Azji, są oczywiście Chińczycy, Japończycy, Koreańczycy Południowi a także gracze z Korei Północnej. Nie mogliśmy nie skorzystać z takiej okazji i wybraliśmy się zobaczyć jak wygląda porządny azjatycki turniej. Oprócz tego zostaliśmy na turniej zgłoszeni jako jedna drużyna
HangZhou jest jednym z najpiękniejszych miast w Chinach, leży blisko Szanghaju, a więc ponad 700 km od Wuhan. W podróż wybraliśmy się nocnym pociągiem, których niestety do najtańszych nie należał, ale spało się znakomicie Okazało się, że nauczyciel nie mógł zawieźć nas na stację, więc musieliśmy sami dostać się do dworca i znaleźć nasz pociąg (bilety mieliśmy kupione wcześniej), co okazało się trudniejsze niż przypuszczaliśmy, ale mieliśmy prawie 2h do odjazdu pociągu, więc zdążyliśmy.
Korzystając z pięknej pogody kilka razy wybraliśmy się do pobliskiego parku postudiować joseki, odtwarzać gry pro i przy okazji zagrać. W parku znajduje się mały skwer z drzewami wokół których są ławki, codziennie Chińczycy grają tu w karty, oczywiście na pieniądze, oraz w chińskie szachy. Usiedliśmy sobie w trójkę na jednej z takich ławek i studiowaliśmy różne warianty joseki, raz ułożyliśmy grę Huang Longshi. Byliśmy jedynymi osobami, które w parku grały w weiqi i do tej pory nigdy nie widzieliśmy nikogo poza szkołą i naszym mieszkaniem grającego w weiqi.
Dziś w grze z nauczycielem na 3h zagrałem tengen jako mój pierwszy ruch. Próbowałem grać ciągle duże ruchy i chciałem zobaczyć, co z tego wyjdzie. Cóż, nauka bywa bolesna!
W tym tygodniu do naszego wesołego towarzystwa dołączył Vadim, gracz z Rosji. Odebraliśmy go z lotniska w sobotę i po krótkim lunchu od razu zabraliśmy go z Roelem na wycieczkę po mieście, ponieważ przyjechał odwiedzić mnie kolega z Szanghaju. Miałem okazję poznać Xie dwa lata temu, kiedy podróżował po Europie i odwiedzał Polskę. Zatrzymał się wtedy u mnie na kilka tygodni i byliśmy od tego czasu w kontakcie. Vadim jest autorem większości zdjęć z tego posta i pewnie będzie autorem większości z kolejnych – ma przyzwoity aparat i większą wiedzę. Niestety sam nie lubi być fotografowany
Xie chciał zobaczyć główną atrakcję Wuhan, czyli Wieżę Żółtego Żurawia. Ponieważ nikt z nas wcześniej tam nie był chętnie się wybraliśmy i po długim spacerze (za każdym razem gdy pytaliśmy o drogę przechodnie mówili, że jeszcze 10 minut) dotarliśmy na miejsce. Niestety było już dość późno i mieliśmy tylko godzinę na zwiedzanie, więc kupiliśmy bilety (80 Yuanów, baardzo drogo). Nie ma sensu opisywać tego co widzieliśmy, poniżej możecie zobaczyć zdjęcia.