WAT kontra WHU 1:0

Wspominałem kilka wpisów temu, że zostałem zaproszony do klubu go na Uniwersytet w Wuhan. W ostatnią sobotę wybrałem się tam po raz pierwszy. Klub liczy około 30 graczy, ale obecnych było może 15 osób. Miejsce spotkań to Wydział Zarządzania i Ekonomii, ale klub nie ma swojego pomieszczenia, grają w sali komputerowej. Siła graczy jest różna, jeden z najsilniejszych graczy, który skończył już studia i został nauczycielem angielskiego jest na tyle silny, że grając czarnymi przeciwko mojemu nauczycielowi ma duże szanse na wygraną. Jest też sporo graczy o sile 7-8 dan tygem. Jest się od kogo uczyć!

Zagrałem jedynie jedną grę z dziewczyną, chińskie 3 dan. Początek był dramatycznie trudny, nie ze względu na ruchy, ale ze względu na tłum gapiów i stres pod jakim oboje byliśmy. Na szczęście po pomyłce w joseki kibice poszli do innego stołu sprawdzić inne warianty i mogłem się zrelaksować. Udało mi się uzyskać prowadzenie na początku i gra skończyła się dla mnie pomyślnie. Poniżej zapis partii wraz z komentarzem nauczyciela. Niestety nie jestem w stanie odtworzyć całości, w trakcie walki moja przeciwniczka zagrała kilka ruchów wyglądających dla mnie dość losowo i starała się je potem wykorzystać.

Po grze zostałem oblężony i zasypany pytaniami. Jestem jedynym obcokrajowcem, którego widzieli grającego w go. Było sympatycznie. Zostałem przetestowany również rozwiązywaniem problemów, na szczęście udało mi się nie skompromitować. Po grach nauczyciel, opiekun klubu, zaprosił część graczy i mnie na wspólny obiad w restauracji. Było bardzo miło, sporo rozmawialiśmy i zostałem zaproszony aby wpadać co tydzień.

Ciekawostka: Czekając na kolegę, który zabierze mnie do klubu czekałem przy głównej bramie kampusu. Pogoda była ładna więc wszędzie były tłumy zwiedzających – kwitnące drzewa sakury są jedną z głównych atrakcji Wuhan w tym okresie. Wygrzewanie się na słońcu w takich miejscach ma również swoje konsekwencje – lokalsi chcą z tobą porozmawiać. Bywa to czasem męczące, a czasem miłe, zależy oczywiście od spotkanych osób. Naturalnym są też prośby o wspólne zdjęcia. Tak było i tym razem, kilka dziewczyn poprosiło mnie o wspólne fotki, potem dosiadł się jakiś chłopak z siostrą i zaczęli ze mną rozmawiać. Widziałem też dwóch chłopaków zastanawiających się czy nie poprosić mnie o wspólne zdjęcie. Zadziwiające jest, że czekali ok. 20 minut aż skończę rozmowę i pójdę w swoją stronę, żeby mnie zaczepić i poprosić o zdjęcie. Tak sobie pomyślałem, że o ile może być to irytujące po jakimś czasie, jest to jednak szalenie miłe. I wyobraziłem sobie podobną sytuację w Polsce czy w innych krajach „białych ludzi”. Jeśli ktoś robiłby zdjęcia obcym to raczej jako osobliwości, dziwolągi. Biały człowiek zawsze traktował odmienne rasy jako gorsze, a te odpłacają mu takim miłym traktowaniem. Ciekawe jak biali zareagują gdy spotkają kosmitów… 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>