W trakcie mojej wizyty w Chinach spędzę najwięcej czasu w mieście Wuhan, stolicy prowincji Hubei. Nie sądzę, abym w szkole do której się udaję znalazł wiele osób mówiących po angielsku lub w innym „zachodnim” języku. Dlatego też zdecydowałem się poznać choć trochę język mandaryński. Nie ma co ukrywać, język ten jest tak różny od języków europejskich, że próba nauczenia się go w 3 miesiące to szaleństwo, dlatego też zdecydowałem się skupić na poznaniu bardzo podstawowego słownictwa wraz z ich zapisem w języku chińskim uproszczonym oraz w pinyan, a także podstawowych zwrotów.

Do nauki słownictwa naprawdę polecam stronę www.memrise.com, gdzie przygotowane są darmowe kursy ze słownictwem różnych języków. Są kursy tematyczne, są kursy ogólne, co kto potrzebuje. Strona po zalogowaniu się nie tylko pozwala na uczenie się słownictwa za pomocą memów, opisów użytkowników a czasem nawet pokazów kaligrafii, ale również przypomina o konieczności utrwalania słownictwa. Dzięki temu co kilka dni/godzin można zajrzeć i „zasiać”, „podlać” lub „zebrać plony” swojej nauki. Jeśli chodzi o wady – muszę przyznać, że nie znalazłem jeszcze kursu mandaryńskiego obejmującego najważniejsze dla mnie słownictwo (podróż samolotem, pociągiem etc.). Jeśli nie uda mi się takiego znaleźć, cóż, jest możliwość tworzenia własnych kursów

Na stronie memrise można również uczyć się wymowy i transkrypcji do pinyan, ale nie nauczymy się na pewno gramatyki. Do tego przyda się kurs audio. Został mi polecony kurs Rocket Chinese, dzięki któremu znajoma była w stanie prowadzić krótkie wymiany zdań z Chińczykiem. Może nie było to imponujące, ale taka znajomość języka na pewno na początku może okazać się najważniejsza.

Polecam również książkę Tima Ferrisa „The 4-Hour Chef” dostępną legalnie we fragmentach na torrentach (sic!), gdzie autor opisuje m.in. swoje próby nauczenia się języka japońskiego. Jego rady i techniki okazały się bardzo pomocne.