Wizyta w więzieniu

W sobotni wieczór wybraliśmy się z Roelem do klubu muzycznego VOX, gdzie miał być grany blues. Po 20 wsiedliśmy w metro i dojechaliśmy na końcową stację Optics Valley Square. Jest to plac otoczony bardzo nowoczesnymi wieżowcami, centrami handlowymi, jest skwer z popiersiami chińskich naukowców i oczywiście tłum ludzi. W pobliżu znajduje się kilka wydziałów uniwersytetów, więc większość ludzi była mniej więcej w naszym wieku, co jest miłą odmianą – mieszkamy w okolicy, która jest zdominowana przez osoby starsze, ciężko określić ich wiek, ale stawiałbym na 50+.

Optics Valley Square:

IMG_0560 IMG_0561
IMG_0563 IMG_0564

Poszukując klubu widzieliśmy mnóstwo straganów z owocami i mobilnych stoisk z jedzeniem, nie skusiliśmy się na spróbowanie, bo nasze żołądki nie są jeszcze w pełni przystosowane i prawdopodobnie jedzenie skończyłoby się nerwowym poszukiwaniem toalety.

Klub znaleźliśmy, ale chcieliśmy również zobaczyć okolicę, więc poszliśmy na spacer po okolicznych uliczkach i… trafiliśmy do więzienia. Muszę przyznać, że był to jeden z bardziej udanym moich wieczorów, poznaliśmy sporo ludzi, trójkę Kanadyjczyków, Francuzów, a nawet pół Amerykankę-pół Polkę (która niestety nie mówiła po polsku). Występowałem w koszulce „Fuck my polish life”, która bardzo wszystkich ubawiła (podziękowania dla Marty :)). Był również wytatuowany pan w koszulce „Wuhan Prison” – jeśli tylko uda mi się taką znaleźć, na pewno kupię.

No dobrze, dość trzymania w niepewności, bo pewnie mama czytając ten wpis właśnie się denerwuje. Owo więzienie to bar gdzie można spotkać dużo zagranicznych gości a nazywa się „Wuhan Prison”, czyli właśnie „Więzienie Wuhan”. Wybacz mamo, musiałem! 😉

Poznani Kanadyjczycy pracują w Wuhanie jako nauczyciele angielskiego w kanadyjskiej szkole. Uczą młodzież w różnym wieku, od 10 lat wzwyż. Dwójka z nich, Anthony i Erinn (jest naprawdę piękna) są parą, a Quinn ożenił się z Chinką. Było bardzo fajnie, mieszkają niedaleko nas i wymieniliśmy się numerami telefonów, więc na pewno jeszcze się zobaczymy. Muszę dodać, że zaskoczyło nas, szczególnie Roela, że w barze można było kupić sporo belgijskich piw, w tym jedno z miasta Roela. Nieźle! Za barem był również polski akcent, na półkach z alkoholami były przyczepione banknoty z różnych krajów, w tym i nasz Mieszko I. Nasi nowi znajomi nie mogli uwierzyć, że przyjechaliśmy do Chin aby uczyć się grac w go, ale niektórzy z nich wiedzieli co to za gra. Spotkanie skończyło się późno i niestety miało wpływ na moją zdolność do rozwiązywania pracy domowej następnego dnia, ale po raz kolejny udowodniłem sobie, że na kacu gra się najlepiej i prawie ograłem nauczyciela. Wygrywałem sporo, niestety w końcówce trochę przegiąłem i nauczyciel wyrównał.

Jak śpiewają Raperzy z nad Wisły: Mieszko, Mieszko, nasz koleżko!
IMG_0565

Mała notka dla Javartowców: w tym barze jest stół do piłkarzyków i to całkiem niezły. Wczoraj grali „afroamerykanie” i grali na pewno lepiej od nas, więc jest potencjał do nauki!

6 myśli nt. „Wizyta w więzieniu

  1. Jak wrócisz to ogramy Cię do zera w piłkarzyki. Dodatkowo w Javarcie zapanowała nowa moda. Jeżeli przegrasz do 0, to przechodzisz pod stołem :D.

Odpowiedz na „GrzesiekAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>