Przez większość dni moim zadaniem jest rozwiązywanie tsumego, tesuji i uczenie się joseki. W trakcie dnia gramy również z nauczycielem symultanę, która kończy się zazwyczaj naszą poddaną lub kilku punktową wygraną nauczyciela. Jak na razie udało mi się podczas komentarza zebrać głównie uwagi typu „big loss” przy większości wymian. Nauczyciel kładzie duży nacisk na siłę grup i sente, czyli niby nic nadzwyczajnego, a mimo wszystko nadal nie udaje mi się rozpoznać, kiedy powinienem się bronić, a kiedy jest to już zbyt wolne i niepotrzebne. Po kolejnej symultanie z plusów, które zauważam, to fakt, że większość ruchów, które nauczyciel pokazywał jako poprawne i lepsze od tego co zagrałem, brałem pod uwagę i myślałem nad nimi.
Tsumego i tesuji, które dostałem do rozwiązywania są na razie dla mnie zbyt trudne, bo ślęczę nad jednym nawet dłużej niż 30 minut, a to dlatego, że nie rozważam wszystkim możliwych ruchów. Najczęściej rozwiązania są tak niespodziewane, że w trakcie gry na pewno bym o nich nawet nie pomyślał.
Ciekawym doświadczeniem jest liczenie punktów według chińskich zasad, czyli liczenie terytorium i kamieni razem. Jest całkiem łatwo, jak się już człowiek przestawi.
Pytanie z ostatnich dni: co się stało z rybkami? Nauczyciel ma w mieszkaniu duże akwarium, w którym pływało kilka rybek. Czas przeszły jest tu kluczowy, bo pewnego ranka nauczyciel z żoną zauważyli, że w akwarium pływa tylko jedna rybka, a wieczorem było ich sporo. Podejrzenia padły na pompkę do napowietrzania wody, ale to chyba mało prawdopodobne, żeby jednego wieczoru większość ryb została całkiem zniszczona. Dodam, że codziennie jemy ryby na lunch i obiad, ale te są znacznie większe Gdy o zagadkowym zniknięciu rybek dowiedział się Niccolo zaczął się śmiać, ale żona nauczyciela (ciocia Li) nie była wcale taka rozbawiona 😛