Trening w Chinach

Od mojego przyjazdu do Chin minęło już prawie 3 tygodnie i trening zaczął sie już na dobre. Wiem, że część osób jest ciekawa jak on wygląda, więc postaram się opisać. Tygodniowy plan przedstawia się następująco:
– w poniedziałki mamy dzień wolny, możemy pozwiedzać miasto i zajmować się swoimi planami
– od wtorku do piątku jest dzień trening. W trakcie dnia mamy za zadanie rozwiązywać tsumego i tesuji oraz studiować joseki. Mamy również jedną grę z nauczycielem (na 3 handicapach), gramy z zegarem 1h + 1x30s BY i potem komentarz do gry. Całość trwa ok. 1.5-2 godzin, czasem dłużej.
Trening może wydawać się mało intensywny, ale część problemów, które dostajemy do rozwiązania są dość trudne i trzeba znajdować niespodziewane (dla mnie) ruchy. W grze na pewno bym o nich nie pomyślał.
– w sobotę i niedzielę jeździmy do szkoły gdzie pierwszą godzinę spędzamy nad nauką joseki (taisha, small avalanche, large avalanche), potem gramy grę z ustalonym otwarciem w oparciu o te joseki a potem gramy jeszcze kilka gier „normalnych”, czyli bez żadnych kamieni na początku. Każda gra rozegrana w szkole jest komentowana przez nauczyciela.

Podczas komentarzy nauczyciel zwraca uwagę na siłę i kompletność kształtów, kierunek gry i notorycznie sprawdza mnie jak mi idzie czytanie sekwencji grając overplaye :) Jest to dość zabawne, szczególnie jednego dnia pokazał mi podczas komentarza, że zagrał zbyt głęboką inwazję tylko dlatego, że poprzedniego dnia odpowiedziałem bardzo pasywnie na jego overplay i wiedział, że może sobie na to pozwolić :) Jest to dość motywujące, żeby wzmocnić reading, tym bardziej, że podczas każdego komentarza wspomina, że jest on na bardzo słabym poziomie.

W grach z nauczycielem nie idzie mi zbyt dobrze, choć raz pozwolił mi wygrać. W poniższej grze również miałem duże szanse na zwycięstwo.

Z dzieciakami w szkole jest lepiej, w soboty gramy z silniejszymi, starszymi dziećmi. Średnio wygrywam 1 partię na 3, ale to również dzięki temu, że nauczyciel dobiera tak przeciwników, żeby nie dostawać ciągle łomotu. W szkole niedzielnej dzieciaki są słabsze i te raczej pokonuję (4:1 dla mnie).

Moi przeciwnicy 😉

IMG_0503

Zdarza się, że nauczyciel na koniec zajęć pokazuje jakieś tsumego i omawia je. To nie sprawia nam kłopotów, bo widać czemu ruchy są niepoprawne, ale zdarza się również, że omawia joseki. Tu problemy są większe, bo nauczyciel tłumaczy ruch po ruchu, dlaczego tak musi być i dlaczego nie można zamienić kolejności. Czasem widać od razu, że któryś z wariantów jest dobry dla jednej ze stron, a czasem jego tłumaczenia na pewno by pomogły. Niestety nauczyciel mówi praktycznie tylko po mandaryńsku i od czasu do czasu rzuca japońskim lub angielskim odpowiednikiem. Mimo wszystko raczej rozumiemy co do nas mówi i pokazuje, jeśli mamy kłopoty pomaga translator na smartphonie.

Trening choć obejmuje sporo komentarzy od nauczyciela polega głównie na własnej pracy. Obecność pro jak najbardziej pomaga, bo zawsze można zapytać czemu dany ruch jest dobry lub zły i nauczyciel zawsze chętnie udziela wyjaśnień.

2 myśli nt. „Trening w Chinach

  1. A może zastosuj sztuczkę, która już zaraz zadziałała na takie małe zarazy: na wstepie powiedz, że zjadasz małe dzieci :) i masz szacun na dzielni;)

Odpowiedz na „Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>